FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj
Forum Wyprawa Do Zaginionego Miasta Strona Główna
->
Coś się kończy, coś zaczyna
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Witaj Podróżniku!
----------------
Ogólne
Rekrutacje
Gry fabularne
----------------
Podręcznik Mistrza Podziemi
Podręcznik Gracza
Tworzenie wszechświatów
Systemy
Sesje
----------------
Coś się kończy, coś zaczyna
Ad 2044 [SamboR]
Misja Dyplomatyczna [Savriti]
Tematy organizacyjne do sesji
----------------
Coś się kończy, coś zaczyna
Ad 2044
Misja Dyplomatyczna
Sesja Pokrzyka
Tawerna
----------------
Luźne rozmowy o wszystkim
ShoutBox
Mroki dziejów
----------------
Archiwum
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Pokrzyk
Wysłany: Śro 22:08, 26 Gru 2007
Temat postu:
Kiedy poczuł na sobie ciepłą flegmę, zorientował się, że demon wyszedł spod działania jego uroku. Upadając, starał się znaleźć sztylet.
Demon, korzystając z tego, że jego przeciwnik leżał ogłuszony na ziemi, szybko (o ile istota z zaawansowaną gangreną kończyn dolnych może się szybko poruszać) doskoczył doń i zdzielił go po czerepie, zostawiając szramę na potylicy. Rana niemal natychmiastowo zaczęła ropieć.
Guślarz odsłonił swoje oko zakryte bielmem. Kiedy Nosiciel je zobaczył, owładnęło go dziwne uczucie.
Ten ułamek sekundy został doskonale wykorzystany przez Senexa: wziął silny zamach ręką, w której dzierżył sztylet i wbił ostrze w skroń poczwary. Ta dostała drgawek, gdyż uszkodzony został jej ośrodek kontroli nad ciałem. Demon miał długo nie pożyć, ale perspektywa leżenia pod gnijącym ciałem plugawego stwora w jego wymiocinach... nie była kusząca dla Starca. Odrzucił więc cielsko na bok, wyjął z czaszki demona sztylet i zaczął biec.
Staną na rozdrożu.
- Oni przyszli stamtąd. - krzyknął Corax i wskazał dziobem kierunek, skąd najdechała karawana. Senex zrobił krok w stronę drugiej drogi, ale zatrzymał się i zaczął szukać fiolki z magicznym eliksirem uzdrawiającym - jeśli rana zacznie jeszcze bardziej ropieć i jeśli dostaną się do niej flegmy tej poczwary, może być już później nie do wyleczenia. Starzec musiał się spieszyć.
SamboR
Wysłany: Śro 14:44, 26 Gru 2007
Temat postu:
Demon szybko odzyskał władzę w członkach. Z ochrypłym rykiem, rzygnął na starca, a siła tego potoku plugastwa i nieczystości aż powaliła go na ziemię. Demon, korzystając z tego, że jego przeciwnik leżał ogłuszony na ziemi, szybko (o ile istota z zaawansowaną gangreną kończyn dolnych może się szybko poruszać) doskoczył doń i zdzielił go po czerepie, zostawiając szramę na potylicy. Rana niemal natychmiastowo zaczęła ropieć.
Silnoręki z przebitym gardłem, złapał się jedynie za szyję, by po chwili upaść i skonać w drgawkach. Niestety nic nie wyszło z próby zaatakowania drugiego mocarza, który właśnie złapał jakąś gałąź i zaczął nią wywijać potężnego młyńca. W powietrzu aż zafurkotało od drzazg ...
Konający z przebitym okiem bliźniak okropnie jęczał, zaś jego brat, usilnie próbował zarepetować leżący pistolet. Wtedy, z wozu rozgległo się głośne chichotanie, a na drogę wyskoczyła niewielka, bo rozmiarów niziołka, kulka. Kulka zrobiła efektowny piruet w powietrzu, upadła na ziemię, przetoczyła się do krzaków, po czym wskoczyła na gałąź, skąd spadła na szyję P'etryckowi, odrazu wpijając się przegniłymi zębiskami oraz brudnymi, zagrzybionymi pazurami w grzbiet wojaka.
Pokrzyk
Wysłany: Nie 22:45, 23 Gru 2007
Temat postu:
"Nosiciel Zaraz" - tak brzmiało jego imię. Senex postanowił to wykorzystać. Grobowym, podziemnym, tubalnym, cichym głosem odezwał się, sycząc:
- Nosicielu Zaraz...
Demony nie lubiły nigdy swoich imion - to było jasne jak słońce. Każdy o tym wiedział. Ten jednak nie zareagował tak, jakby chciał tego Starzec. Plaguebearer zaczął się do niego zbliżać.
Szybko pociągnął za sznureczek - jedna z sakiewek zaczęła opadać. Corax zapikował i złapał ją w locie. Przemknął pod łapą demona i przysiadł na gałęzi. Senex dobył sztyletu - jakoś trzeba było się bronić.
Demon zamachnął się. Starzec podniósł do góry kostur - łapa ześlizgnęła się po korzeniu, wrzody i pryszcze na dłoni popękały i zostawiły ropę na kiju.
Huslar cofnął się. Corax już znalazł to, co trzeba było znaleźć - dzierżył w dziobie szpilkę. Szybko poszybował do niezdarnie walczącego z demonem guślarza i usiadł mu na głowie. Wypluł szpilkę, która upadła w trawę. Kruk dziobał i drapał Nosiciela, by dać Senexowi trochę czasu. Starzec zanurkował w zarośla. Choć władał tylko jednym okiem, szybko odnalazł szpilkę. Ukłuł się nią w opuszkę lewego palca wskazującego i szybko ukrył sztylet. Podszedł do demona, podczas gdy ten walczył z natrętnym ptaszyskiem. Dotknął lekko Noszącego Zarazy. Ten staną ogłuszony w miejscu - przestał się ruszać. Czasowy paraliż mógł szybko przestać działać. Szpilka rozpłynęła się w powietrzu. Corax wylądował Senexowi na ramieniu. Starze wybiegł z krzaków, żeby rozejrzeć się w sytuacji na polu bitwy. Nie miał dużo czasu - za kilka oddechów ten potwór miał się obudzić...
Univ
Wysłany: Nie 17:10, 23 Gru 2007
Temat postu:
Szybko zrozumiałem przesłanie Revana.
- Kurwa, co za tchórz - mruknął pod nosem.
Postanowił mimo wszystko szybko zakończyć życie obu silnorękich, z pojedynków nigdy się nie wycofywał.
Zaplanowanym wcześniej ruchem wbił się w gardło przeciwnika na kilkanaście centymetrów, żeby szybko wyciągnąć i robiąc piruet znaleźć się za właśnie atakującym go drugim przeciwnikiem, wtedy szybki sztych i po sprawie.
Albert nie miał nawet czasu, aby się obejrzeć, wskoczył na konia, który wbrew pozorom ani chwili się nie zawahał aby przybiec na rozkaz, zahartowany w bojach rumak nie bez powodu nazywany bojowym nie widział przeszkody w krążących wszędzie wyznawcach chaosu.
Gdy tylko Albert znalazł się na wierzchowcu podbiegł do Revana.
- Zamierzasz uciekać z pola walki? staranujemy ich pod kopytami naszych koni, nie ma ich dużo, tylko ten twój i gdzieś w krzakach widziałem nastepnego. Stratujemy najpierw Twojego. - Albert obrucił się - Do szarży !
RevaN
Wysłany: Nie 15:09, 23 Gru 2007
Temat postu:
Już pdoczas rozmowy wyczuł, że coś jest nie tak. Nim się to wszystko zaczęło, Revan już dzierżył w dłoni swojego półtoraka. Zaklną szpetnie, gdy dostał nożem w stopę. Wyjął go ze stopy i odrzucił na bok. Spiął konia i ruszył prosto na pokrakę. Ciął krótko na odlew, przez gęstą mgłę spowodowaną przez P'etrycka. Tak jak on wstrzymał oddech, po trzech cięciach wyszedł okrążył wóz z drugiej strony.
Odór zgnilizny, cały czas go czuł. Jak mógł zlekceważyć tak wyraźny sygnał... Wszystko dookoła było spaczone, śmierdzące aspekty Nurgle'a. Nawet młot Sigmara na nic by sie nie zdał, potrzeba tutaj prawdziwego specjalisty. Krótko mówiąc, trzeba spierdalać.
Nawiązał kontakt wzrokowy z generałem, z pozoru dziko ruszył mu z pomocą. Zatrzymał się w połowie, gestem lewej ręki pokazał mu znak odwrotu. Włożył lejce do ust, wyjął tarczę, która była w jukach. Wjechał pomiędzy silonrękich i kilkoma szybkimi cięciami miał zamiar pozbawić ich ochoty do walki.
Koń także wyczuwał tą złowrogą aurę, jednak nie był zwyczajny. Inaczej, piękna i rącza kara klacz wcale nie bała się bliskiej styczności zgnilizny Chaosu, nie to co koń generała.
Wehr
Wysłany: Nie 0:41, 23 Gru 2007
Temat postu:
P'etryck, jako czujny człowiek, był przygotowany do walki - w kieszeni swego płaszcza miał niewielką ampułkę, którą w czasie gdy rzucał pieniądz na ziemię, obracał między palcami. W chwili ataku wyciągnął ampułkę i rzucił nią wprost pod nogi oponentów - po kilku sekundach cały obszar zasnuł się dymem, który wydobył się z rozbitej ampułki.
Osoby znajdujące się w dymie poczęły się krztusić i dławić, bliźniak-strzelec próbował odnaleźć P'etrycka, jednak łzy płynące z oczu niczym rwąca rzeka i pieruńsko gęsty dym mu to uniemożliwiały.
Dym zaczął szybko opadać, jednak nim sie to stało, P'etryck zdołał zajść bliniaka-strzelca od tyłu i wbić mu ostry szpikulec prosto w oko - krew trysnęła, a pokraka zaczęła wyć jak potępieniec, osuwając się na ziemię. Gdy to się stało, P'etryck wyskoczył z dymu prosto w pobliskie chaszcze - wiedział, że samym drutem nie wygra, do tego nie mógł przebywać dalej w dymie, gdyż na dłużej wstrzymać oddechu nie mógł. Postanowił ukryć się w krzakach i poczekać, aż rszta kompaniji upora się z dziwolągami.
Pokrzyk
Wysłany: Nie 0:20, 23 Gru 2007
Temat postu:
Dłoń nie była przyjemna w dotyku. Zewsząd wszystkich otaczał odór. Zgnilizny?
Policzek nie piekł - twarda, zrogowaciała i pomarszczona skóra dobrze amortyzowała takie uderzenia.
Senex nie musiał nic mówić. Corax od razu wzbił się w górę i obrócił w locie. Huslar wywinął mocno kosturem za siebie, ale - oszołomiony ciosem w twarz - chybił. Dało mu to jednak możliwość zorientowania się w sytuacji.
Univ
Wysłany: Sob 23:40, 22 Gru 2007
Temat postu:
Atak zaskoczył, jednak nie całkowicie, Alberta. Teraz, szybko wstając błyskawicznie odskoczył od obu przeciwników w mgnieniu oka wyciągając szpadę.
Teraz poczuł się pewniej, długa szpada pozwalała mu trzymać na dystans każdego z nich a szybkość z jaką się nią posługiwał była godna podziwu, szczególnie, iż to walka szpadą określana jest za najzwinniejszą i najszybszą, cokolwiek najtrudniejszą, gdyż można tą bronią zadawać tylko kłucia.
Zwód w prawo aby błyskawicznie zaatakować przeciwnika po lewej stronie...
SamboR
Wysłany: Sob 21:15, 22 Gru 2007
Temat postu:
"Widzę, żeście są jednak ludzie kulturni"
- wypalił, prezentując w uśmiechu garnitur przegniłych zębów, woźnica. Jeden z kurdupli szybko zwinął monetę i gnąc się w ukłonach, wycofał się za wóz. Woźnica zjechał trochę na bok, ustawiając wóz w poprzek drogi. Z przodu staneło obydwu silnorękich, zaś woźnica otworzył klapę, która tworzyła bok wozu. Z klapy wyskoczyło dwóch, bliźniaczo do siebie podobnych chłopców. Pokryci byli ropnymi krostami, a poza tym latały nad nimi całe stada much. Lepiej nie wspominać, że bił od nich okropny fetor. Jeden z nich, jeszcze będąc nad ziemią, zza pazuchy wyszarpnął pistolet, po czym wystrzelił ...
... kula uderzyła w gałąź wiszącą nad drogą, która, pod wpływem uderzenia pękła, upadając na drogę.
Gdy przebrzmiał huk, woźnica - teraz w stroju cyrkowego maestro, cicho zaklaskał.
"Niech zacznie się przedstawienie."
- rzucił, po czym zaczął się rechotać.
I zaczęło się.
Silnoręcy runęli na
Generała
, szybkim ciosem w ramię, obalając go z konia. Drugi z bliźniaków rzucił nożem, godząc w lewą stopę
Revana
. Nagle okazało się, że na ramienu
huslarza
spoczywa okropnie śmierdząca, szponiasta dłoń. Gdy ten spróbował się obejrzeć, kto zacz, druga dłoń, z okropnym mlaskiem uderzyła go w twarz. Chmura gazów prochowych okryła z kolei
P'etrycka
- to bliźniak-strzelec wygarnął mu z drugiego pistoletu.
Wehr
Wysłany: Sob 20:54, 22 Gru 2007
Temat postu:
P'etryck zszedł z konia i podszedł do trupy cyrkowej. Rzucił na ziemię monetę i czekał na reakcję pokraki.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Saphic 1.5 // Theme created by
Sopel &
Programosy.pl
Regulamin